Do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął niedawno wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) o zbadanie zgodności § 17 ust. 1 pkt 1 lit. c i § 17 ust. 2 rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 30 grudnia 2002 roku w sprawie kontroli ruchu drogowego z art. 131 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 roku – Prawo o ruchu drogowym, a tym samym z art. 92 ust.1 Konstytucji RP (nadano mu sygnaturę U 1/07).
We wniosku RPO kwestionuje uprawnienie strażników miejskich do dokonywania kontroli dozwolonej prędkości w odniesieniu do kierujących pojazdami. Zdaniem RPO, Prawo o ruchu drogowym nie zawiera upoważnienia do przyznania strażnikom miejskim takiego uprawnienia, w związku z czym udzielone rozporządzeniem uprawnienie jest sprzeczne z Konstytucją.
W dzisiejszym wydaniu sprawę konstytucyjności przesądza Gazeta Prawna, która wskazuje nawet sposób postępowania, który pozwoli uniknąć mandatów nałożonych przez straż miejską. Wydaje się jednak, że zagadnienie przedstawione we wskazanym artykule upraszcza sprawę i może wprowadzać w błąd., sugerując jednoznaczność rozstrzygnięć.
W moim przekonaniu należy bowiem rozważyć przynajmniej trzy sytuacje, z którymi można się spotkać, jeśli przekroczy się prędkość i zostanie to zarejestrowane fotoradarem przez straż miejską.
1. Straż miejska zrobi zdjęcie i nałoży mandat, który nie zostanie przyjęty, w związku z czym złoży wniosek o ukaranie do sądu.
2. Straż miejska zrobi zdjęcie i nałoży mandat, który nie zostanie przyjęty, więc przekaże sprawę policji, która skieruje wniosek o ukaranie do sądu
3. Straż miejska zrobi zdjęcie i przekaże sprawę policji, która nałoży mandat. Jeśli nie zostanie on przyjęty, to policja skieruje sprawę do sadu.
Dalsze rozważania będę przedstawiał przy założeniu, że zaskarżony przez RPO przepis zostanie uznany za niezgodny z Konstytucją.
We wszystkich przypadkach stan faktyczny jest taki, że straż miejska – wbrew przysługującym jej uprawnieniom – robiła zdjęcia kierującym przekraczającym prędkość. Uwieczniała w ten sposób wykroczenie popełniane przez kierującego. Należy w związku z tym zadać pytanie czy dowód taki (zdjęcie) jest dopuszczalny w postępowaniu wykroczeniowym i może stanowić podstawę ukarania kierowcy?
Kwestia ta jest kluczowa, bowiem jeśli przyjąć, że taki dowód jest dopuszczalny, to będzie znaczyło, że pozbawienie straży miejskiej stosownego uprawnienia, nie wpływa na możliwość ukarania za przekroczenie prędkości. Gdyby jednak uznać, że dowód taki dopuszczalny nie jest, to nie będzie możliwe udowodnienie, że dany kierowca przekroczył prędkość, a co za tym idzie sprawa o ukaranie oparta na takim dowodzie co do zasady skończy się uniewinnieniem z braku dowodów.
W postępowaniu wykroczeniowym do przepisów o dopuszczalności dowodów stosuje się – na podstawie art. 39 § 2 Kpow – art. 170 Kpk. Przepis ten stanowi m. in., że oddala się wniosek dowodowy, jeśli przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne. Przepisy postępowania karnego wymieniają szereg sytuacji, w których przeprowadzenie danego dowodu nie jest dopuszczalne. Przykładowo nie wolno przesłuchiwać jako świadków obrońcy, co do faktów, o których dowiedział się udzielając porady prawnej lub prowadząc sprawę ani duchownego co do faktów, o których dowiedział się przy spowiedzi. W przepisach postępowania karnego nie ma jednak ani słowa o tym, że niedopuszczalne jest dopuszczenie dowodu uzyskanego przez organ do tego nieuprawniony.
W związku z tym, konieczne jest odwołanie się do wypowiedzi doktryny. Jak podaje Z. Kwiatkowski, w literaturze procesu karnego zgodnie się przyjmuje, że materialna bezprawność działań organów procesowych lub czynności dowodowych nie powoduje procesowej niedopuszczalności uzyskanych na tej podstawie dowodów. W świetle tego zapatrywania naruszenie przepisów prawa materialnego np. na skutek włamania (art. 279 § 1 k.k.) w czasie dokonywania czynności dowodowych przeszukania powoduje wyłącznie opartą na normach tego prawa odpowiedzialność karną, cywilną, dyscyplinarną czy też służbową danego podmiotu, gdyż teza, że dowód materialnie bezprawny jest dowodem procesowo niedopuszczalnym, nie znajduje de lege lata oparcia w przepisach karnoprocesowych (por. Zakazy dowodowe w procesie karnym, Zakamycze 2005). Autor ten wskazuje też, że Europejski Trybunał Praw Człowieka nie wyłącza możliwości korzystania z dowodów „pośrednio nielegalnych”, jako podstawy orzeczenia, mimo że dostrzega nielegalne źródło ich pochodzenia. Także w postępowaniu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym dopuszczalne jest wykorzystanie dowodów uzyskanych z naruszeniem prawa (tzw. owoce zatrutego drzewa), pod warunkiem jednak spełnienia dość ogólnie sformułowanych przesłanek, których: a) naruszenie nie rodzi poważnych wątpliwości co do wiarygodności uzyskanego dowodu oraz b) nie jest sprzeczne z rzetelnością postępowania ani nie może jej poważnie zagrozić (arg. a contrario ex art. 69 ust. 7 Rzymskiego Statutu MTK).
W świetle powyższego nic nie stoi – moim zdaniem – na przeszkodzie, by zdjęcie zrobione przez straż miejską, dokumentujące, że określony kierowca przekroczył prędkość, mogło być dowodem w postępowaniu w sprawach o wykroczenia. Konkluzja ta ma daleko idące skutki, bowiem pozwala ustalić, które z trzech wskazanych na wstępie sytuacji, skończyć się winny wyrokiem wymierzającym karę, a które nie i z jakich przyczyn.
Sytuacja pierwsza polega na tym, że straż miejska wnosi o ukaranie kierowcy, który przekroczył prędkość. Straż miejska nie jest jednak organem uprawnionym do kierowania wniosku o ukaranie – nie ma takich uprawnień – a zatem na podstawie art. 5 § 1 pkt 9 Kpow, należy wydać postanowienie o umorzeniu postępowania z uwagi na brak skargi uprawnionego oskarżyciela. Nie dojdzie w tej sytuacji w ogóle do badania zasadności wniosku.
W sytuacji drugiej sprawa wygląda inaczej. O ile mandat nałożony przez straż miejską był bezprawny, to jego nieprzyjęcie spowodowało, że nie została nałożona sankcja przez organ nieuprawniony. W efekcie policja kierując wniosek o ukaranie na podstawie zdjęcia wykonanego przez straż miejską, działa w pełni legalnie i nie ma podstaw do tego, by obwinionego uniewinnić, a już zupełnie nie ma podstaw do tego, by umorzyć postępowanie.
Sytuacja trzecia jest analogiczna – również w niej sąd powinien wydać uznający winnym i wymierzyć karę, jeśli tylko udowodnione zostanie, że obwiniony jest kierowcą, który przekroczył prędkość.
Wydaje się zatem, że wskazana na wstępie publikacja Gazety Prawnej może wprowadzać w błąd czytelników i sugerować im rozwiązania, które nie znajdują oparcia w prawie. Jedynie bowiem wówczas, gdy wniosek o ukaranie złoży straż miejska, spodziewać się można umorzenia postępowania. Jeśli jednak wniosek zostanie złożony przez policję, to niestety, ale nie ma podstaw do takiej decyzji.
Podsumowując można stwierdzić, że w zasadzie rozstrzygnięcie sprawy przez Trybunał Konstytucyjny nie ma wpływu na możliowść ukarania sprawcy wykroczenia w postępowaniu sądowym. Rozstrzygnięcie to będzie natomiast miało wpływ na to, czy działania straży miejskiej będą uznane za legalne czy też nielegalne.