Archive for the ‘mandat’ Category

Co z mandatami po wyroku TK?

22 marca 2007

Dzisiejszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego rozwiewa wątpliwości co do konstytucyjności uprawnień straży miejskich w zakresie kontroli ruchu drogowego, w szczególności kontroli prędkości.

 

W związku z tym powstaje pytanie, czy można coś zrobić z mandatami wystawionymi dotychczas przez straże miejskie. Przed chwilą w Wiadomościach TVP1 padła wypowiedź rzecznika prasowego MSWiA, zgodnie z którą ukarani mogą wnioskować o wszczęcie postępowania w celu odzyskania kwot zapłaconych mandatów.

 

Rodzi się pytanie o podstawę prawną takiego twierdzenia, gdyż wedle stanowiska Sądu Najwyższego, postępowanie mandatowe nie podlega w ogóle wznowieniu (por. uchw. z 30.09.2003 r., I KZP 25/03, OSNKW 2003/9-10/81), gdyż wznowienie jest dopuszczalne w postępowaniu wykroczeniowym tylko wówczas, gdy dotyczy postępowania zakończonego orzeczeniem sądu. W efekcie nie znajdzie zastosowania do postępowania mandatowego przepis art. 113 § 1 KPoW w zw. z art. 540 Kpk. Wydawać by się zatem mogło, że brak jest podstawy prawnej do wznowienia postępowania.

W moim przekonaniu nie można jednak zaakceptować takiego stanu, w którym postępowanie mandatowe nie podlega wznowieniu z żadnego powodu. Zgodnie z art 190 ust. 4 Konstytucji RP orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego o niezgodności z Konstytucją, umową międzynarodową lub z ustawą aktu normatywnego, na podstawie którego zostało wydane prawomocne orzeczenie sądowe, ostateczna decyzja administracyjna lub rozstrzygnięcie w innych sprawach, stanowi podstawę do wznowienia postępowania, uchylenia decyzji lub innego rozstrzygnięcia na zasadach i w trybie określonych w przepisach właściwych dla danego postępowania. Wskazany przepis kreuje w moim przekonaniu samodzielną podstawę do wznowienia postępowania, które należy uznać za dopuszczalne, a samo postępowanie toczyłoby się na zasadach określonych w art. 113 Kpow.

Gdyby jednak przyjąć, że Konstytucja nie daje wystarczającej podstawy do wznowienia postępowania, to orzeczenia odmawiające postępowania winny być skarżone do Trybunału Konstytucyjnego jako niezgodne z art. 189 ust. 4 Konstytucji, a co za tym idzie z art. 45 ust. 1 Konstytucji

 

 

Uprawnienia straży miejskiej – mandaty

9 lutego 2007

Do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął niedawno wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) o zbadanie zgodności § 17 ust. 1 pkt 1 lit. c i § 17 ust. 2 rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 30 grudnia 2002 roku w sprawie kontroli ruchu drogowego z art. 131 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 roku – Prawo o ruchu drogowym, a tym samym z art. 92 ust.1 Konstytucji RP (nadano mu sygnaturę U 1/07).

We wniosku RPO kwestionuje uprawnienie strażników miejskich do dokonywania kontroli dozwolonej prędkości w odniesieniu do kierujących pojazdami. Zdaniem RPO, Prawo o ruchu drogowym nie zawiera upoważnienia do przyznania strażnikom miejskim takiego uprawnienia, w związku z czym udzielone rozporządzeniem uprawnienie jest sprzeczne z Konstytucją.

W dzisiejszym wydaniu sprawę konstytucyjności przesądza Gazeta Prawna, która wskazuje nawet sposób postępowania, który pozwoli uniknąć mandatów nałożonych przez straż miejską. Wydaje się jednak, że zagadnienie przedstawione we wskazanym artykule upraszcza sprawę i może wprowadzać w błąd., sugerując jednoznaczność rozstrzygnięć.

W moim przekonaniu należy bowiem rozważyć przynajmniej trzy sytuacje, z którymi można się spotkać, jeśli przekroczy się prędkość i zostanie to zarejestrowane fotoradarem przez straż miejską.

1. Straż miejska zrobi zdjęcie i nałoży mandat, który nie zostanie przyjęty, w związku z czym złoży wniosek o ukaranie do sądu.

2. Straż miejska zrobi zdjęcie i nałoży mandat, który nie zostanie przyjęty, więc przekaże sprawę policji, która skieruje wniosek o ukaranie do sądu

3. Straż miejska zrobi zdjęcie i przekaże sprawę policji, która nałoży mandat. Jeśli nie zostanie on przyjęty, to policja skieruje sprawę do sadu.

Dalsze rozważania będę przedstawiał przy założeniu, że zaskarżony przez RPO przepis zostanie uznany za niezgodny z Konstytucją.

We wszystkich przypadkach stan faktyczny jest taki, że straż miejska – wbrew przysługującym jej uprawnieniom – robiła zdjęcia kierującym przekraczającym prędkość. Uwieczniała w ten sposób wykroczenie popełniane przez kierującego. Należy w związku z tym zadać pytanie czy dowód taki (zdjęcie) jest dopuszczalny w postępowaniu wykroczeniowym i może stanowić podstawę ukarania kierowcy?

Kwestia ta jest kluczowa, bowiem jeśli przyjąć, że taki dowód jest dopuszczalny, to będzie znaczyło, że pozbawienie straży miejskiej stosownego uprawnienia, nie wpływa na możliwość ukarania za przekroczenie prędkości. Gdyby jednak uznać, że dowód taki dopuszczalny nie jest, to nie będzie możliwe udowodnienie, że dany kierowca przekroczył prędkość, a co za tym idzie sprawa o ukaranie oparta na takim dowodzie co do zasady skończy się uniewinnieniem z braku dowodów.

W postępowaniu wykroczeniowym do przepisów o dopuszczalności dowodów stosuje się – na podstawie art. 39 § 2 Kpow – art. 170 Kpk. Przepis ten stanowi m. in., że oddala się wniosek dowodowy, jeśli przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne. Przepisy postępowania karnego wymieniają szereg sytuacji, w których przeprowadzenie danego dowodu nie jest dopuszczalne. Przykładowo nie wolno przesłuchiwać jako świadków obrońcy, co do faktów, o których dowiedział się udzielając porady prawnej lub prowadząc sprawę ani duchownego co do faktów, o których dowiedział się przy spowiedzi. W przepisach postępowania karnego nie ma jednak ani słowa o tym, że niedopuszczalne jest dopuszczenie dowodu uzyskanego przez organ do tego nieuprawniony.

W związku z tym, konieczne jest odwołanie się do wypowiedzi doktryny. Jak podaje Z. Kwiatkowski, w literaturze procesu karnego zgodnie się przyjmuje, że materialna bezprawność działań organów procesowych lub czynności dowodowych nie powoduje procesowej niedopuszczalności uzyskanych na tej podstawie dowodów. W świetle tego zapatrywania naruszenie przepisów prawa materialnego np. na skutek włamania (art. 279 § 1 k.k.) w czasie dokonywania czynności dowodowych przeszukania powoduje wyłącznie opartą na normach tego prawa odpowiedzialność karną, cywilną, dyscyplinarną czy też służbową danego podmiotu, gdyż teza, że dowód materialnie bezprawny jest dowodem procesowo niedopuszczalnym, nie znajduje de lege lata oparcia w przepisach karnoprocesowych (por. Zakazy dowodowe w procesie karnym, Zakamycze  2005). Autor ten wskazuje też, że Europejski Trybunał Praw Człowieka nie wyłącza możliwości korzystania z dowodów „pośrednio nielegalnych”, jako podstawy orzeczenia, mimo że dostrzega nielegalne źródło ich pochodzenia. Także w postępowaniu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym dopuszczalne jest wykorzystanie dowodów uzyskanych z naruszeniem prawa (tzw. owoce zatrutego drzewa), pod warunkiem jednak spełnienia dość ogólnie sformułowanych przesłanek, których: a) naruszenie nie rodzi poważnych wątpliwości co do wiarygodności uzyskanego dowodu oraz b) nie jest sprzeczne z rzetelnością postępowania ani nie może jej poważnie zagrozić (arg. a contrario ex art. 69 ust. 7 Rzymskiego Statutu MTK).

W świetle powyższego nic nie stoi – moim zdaniem – na przeszkodzie, by zdjęcie zrobione przez straż miejską, dokumentujące, że określony kierowca przekroczył prędkość, mogło być dowodem w postępowaniu w sprawach o wykroczenia. Konkluzja ta ma daleko idące skutki, bowiem pozwala ustalić, które z trzech wskazanych na wstępie sytuacji, skończyć się winny wyrokiem wymierzającym karę, a które nie i z jakich przyczyn.

Sytuacja pierwsza polega na tym, że straż miejska wnosi o ukaranie kierowcy, który przekroczył prędkość. Straż miejska nie jest jednak organem uprawnionym do kierowania wniosku o ukaranie – nie ma takich uprawnień – a zatem na podstawie art. 5 § 1 pkt 9 Kpow, należy wydać postanowienie o umorzeniu postępowania z uwagi na brak skargi uprawnionego oskarżyciela. Nie dojdzie w tej sytuacji w ogóle do badania zasadności wniosku. 

W sytuacji drugiej sprawa wygląda inaczej. O ile mandat nałożony przez straż miejską był bezprawny, to jego nieprzyjęcie spowodowało, że nie została nałożona sankcja przez organ nieuprawniony. W efekcie policja kierując wniosek o ukaranie na podstawie zdjęcia wykonanego przez straż miejską, działa w pełni legalnie i nie ma podstaw do tego, by obwinionego uniewinnić, a już zupełnie nie ma podstaw do tego, by umorzyć postępowanie.

Sytuacja trzecia jest analogiczna – również w niej sąd powinien wydać uznający winnym i wymierzyć karę, jeśli tylko udowodnione zostanie, że obwiniony jest kierowcą, który przekroczył prędkość.

Wydaje się zatem, że wskazana na wstępie publikacja Gazety Prawnej może wprowadzać w błąd czytelników i sugerować im rozwiązania, które nie znajdują oparcia w prawie. Jedynie bowiem wówczas, gdy wniosek o ukaranie złoży straż miejska, spodziewać się można umorzenia postępowania. Jeśli jednak wniosek zostanie złożony przez policję, to niestety, ale nie ma podstaw do takiej decyzji.

Podsumowując można stwierdzić, że w zasadzie rozstrzygnięcie sprawy przez Trybunał Konstytucyjny nie ma wpływu na możliowść ukarania sprawcy wykroczenia w postępowaniu sądowym. Rozstrzygnięcie to będzie natomiast miało wpływ na to, czy działania straży miejskiej będą uznane za legalne czy też nielegalne.

Zawracanie – cd.

22 stycznia 2007

Przyjrzałem się bliżej tematowi zawracania z lewego skrajnego pasa i oto do czego doszedłem

W roku 1988 r. Polska ratyfikowała Konwencję o znakach i sygnałach drogowych z dnia 08.11.1968 r. (Dz. U. z 1988 r., Nr 5, poz. 42). Zgodnie z art. 3 Konwencji, umawiające się strony zostały zobowiązane, by ustalony i opisany w Konwencji system znaków, sygnałów i symboli oraz oznaczeń drogi został przyjęty w możliwie najkrótszym czasie. W tym celu ustalono, że jeżeli konwencja przewiduje znak, symbol lub oznaczenie dla wskazania przepisu lub udzielenia informacji użytkownikom drogi, to strony nie będą używać innego znaku, symbolu lub oznaczenia dla wskazania tego przepisu lub udzielenia tej informacji.

Aspekt zawracania został poruszony w pkt 2 c) Części A Załącznika nr 4 do Konwencji. W przepisie tym przewidziano, że w celu oznajmienia zakazu zawracania należy stosować znak „zakaz zawracania”. Ustalono zatem w sposób nie budzący wątpliwości, że zakaz zawracania winien być oznaczony specjalnym znakiem – zapewne po to, by rozwiać ewentualne wątpliwości w tej materii, któe mogłyby się rodzić w ustawodawstwach różnych państw. W związku z tym polskie rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych winno tę regulację respektować. Wynika to wprost z hierarchiczności systemu źródeł prawa w Polsce (art. 87 ust. 1 Konstytucji RP), w którym to systemie rozporządzenie winno być zgodne z ratyfikowaną umową międzynarodową.

Tymczasem wskazane rozporządzenie narusza obowiązki nakładane przez Konwencję i wprowadza uregulowanie zakazujące zawracania w zależności od tego czy na danym skrzyżowaniu akurat działa sygnalizator S-3, czy nie. W związku z tym, że sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniach czasami jest wyłączana (np. wieczorem o określonej godzinie), to wówczas zakaz zawracania nie obowiązuje. Również w razie ich awarii zawracanie nie jest zakazane. Stan ten pokazuje, że zakaz zawracania nie jest uzasadniony szczególnymi warunkami na skrzyżowaniach, a jedynie skutkiem decyzji osób odpowiedzialnych za montaż takiego, a nie innego sygnalizatora. W mojej ocenie nie powinno zatem budzić wątpliwości, że § 72 ust. 3 i § 87 ust. 2 Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych są sprzeczne z pkt 2 c) Części A Załącznika nr 4 do Konwencji o znakach i sygnałach drogowych z dnia 08.11.1968 r., a co za tym idzie z art. 87 ust. 1 Konstytucji i jako takie nie powinny być stosowane i nie mogą stanowić podstawy do ukarania za wykroczenie.

Ponadto, przedstawione wyżej regulacje pozwalające na przypisanie wykroczenia drogowego są, w mojej ocenie, niezgodne z art. 42 ust. 1 Konstytucji z uwagi na poniższe argumenty.

Konstytucyjne wymagania pod adresem przepisów karnych należy odnosić do wszystkich przepisów o charakterze represyjnym (sankcjonująco-dyscyplinującym), a więc do wszystkich przepisów, których celem jest poddanie obywatela jakiejś formie ukarania czy sankcji (orz. TK z 01.03.1994 r., U 7/93, OTK 1994/I/41). Zakres stosowania art. 42 Konstytucji obejmuje więc nie tylko odpowiedzialność karną w ścisłym tego słowa znaczeniu, a więc odpowiedzialność za przestępstwa, ale również inne formy odpowiedzialności prawnej związane z wymierzaniem kar wobec jednostki. Przedstawione zasady konstytucyjne obejmują różne dziedziny prawa represyjnego, w tym m.in. prawo wykroczeń (wyr. TK z 27.01.2004 r., P 9/03, OTK ZU 2004/1A/4).

Nie jest sporne, że całkowite wyeliminowanie znamion pozaustawowych w prawie represyjnym nie jest możliwe. Niesporne jest też jednak, że w świetle konstytucyjnego podziału materii pomiędzy ustawy a akty wykonawcze, podstawowe elementy zarówno czynu jak i kary muszą być określone w samej ustawie, a nie mogą być – w sposób blankietowy – pozostawione do unormowania w akcie wykonawczym. Nie rezygnując zatem z wymagania określenia wyłącznie w ustawie podmiotu, znamion przedmiotowych przestępstwa oraz kary, Trybunał Konstytucyjny nakazuje przyjąć, że dopuszczalne jest doprecyzowanie tych elementów w aktach wykonawczych wydanych w zgodzie z art. 92 Konstytucji. Trybunał wskazuje również, że w odniesieniu do przestępstw przeciwko mieniu, obrotowi gospodarczemu, czy przeciwko interesom fiskalnym państwa, konstrukcja ustawy karnej, która by całkowicie wykluczała potrzebę odwołania się rozporządzeń regulujących określoną sferę działalności, jest trudna do wyobrażenia (wyr. TK z 20 lutego 2001 r., P 2/00, OTK ZU nr 2/2001, s. 196).

W związku z przedstawionym katalogiem pojawia się jednak pytanie czy organizacja ruchu drogowego należy również do takich sfer działalności, która wymaga precyzowania znamion wykroczeń w aktach niższej rangi? Jedynie odpowiedź twierdząca na tak postawione pytania czyni sensownym dalszą analizę. Jeśliby bowiem uznać, że znamiona wykroczeń z zakresu ruchu drogowego nie mogą być precyzowane w aktach niższej rangi, to obecna regulacja już na tym etapie musiałaby zostać uznana za niezgodną z konstytucją i jako taka nie mogłaby stanowić podstawy do ukarania za wykroczenie.

Uznając zatem, że doprecyzowanie znamion wykroczeń z zakresu ruchu drogowego w aktach niższej rangi jest dopuszczalne, konieczne jest rozważenie dalszych warunków, jakie taki sposób regulacji musi spełniać, by być sposobem dopuszczalnym przez Konstytucję, a na które zwraca uwagę w swym orzecznictwie Trybunał Konstytucyjny.

Wskazać więc należy, że niedopuszczalne jest przyjmowanie w ustawie uregulowań blankietowych, pozostawiających organom władzy wykonawczej swobodę normowania ostatecznego kształtu owych ograniczeń, a w szczególności wyznaczania zakresu tych ograniczeń (wyr. TK z 12 stycznia 2000 r., sygn. P 11/98, OTK ZU nr 1/2000, s. 42). W przedmiotowej sprawie w ustawie zostało w sposób nie budzący wątpliwości określone, że każdy kto nie stosuje się do znaku drogowego podlega karze ustalonej w Kodeksie wykroczeń. Jest to jednak uregulowanie w oczywisty sposób blankietowe, bowiem dopiero szczegółowe przepisy o znakach drogowych wypełnią znaczeniem normę kodeksową. Zakładając bowiem, że rozporządzenie nie zostało wydane, to nigdy nie istniałaby możliwość ukarania za naruszenie znaku drogowego.

Pojawia się jednak w związku z tym pytanie czy regulacje § 72 § 3 oraz § 87 ust. 2 Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych, mieszczą się w wyznaczonym ustawą zakresie ograniczeń dla precyzowania przepisów blankietowych, czy też nie? W moim przekonaniu przepisy te przekraczają dopuszczalne zasady doprecyzowywania znamion w aktach niższej rangi niż ustawa, a to z następujących przyczyn.

Po pierwsze, rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych nie zostało wydane przez organy posiadające demokratyczną legitymacje opartą na powszechnych i bezpośrednich wyborach (por. wyr. TK z 27.01.2004 r., P 9/03, OTK ZU 2004/1A/4).

Po drugie ustawa nie wskazuje jednoznacznie woli penalizacji zachowań zakazanych przez przepisy pod ustawowe. Art. 92 § 1 Kw nie wskazuje na taki zamiar ustawodawcy, co może być ocenione wyłącznie w ten sposób, że jego zamiarem było uregulowanie tych kwestii w akcie ustawowym.

Po trzecie wreszcie, to nie od ustawy ani rozporządzenia zależy czy na danym skrzyżowaniu dopuszczalne jest zawracanie czy nie. Zależy to tylko i wyłącznie od decyzji (oczywiście nie chodzi o decyzję administracyjną, a o swojego rodzaju wybór) organu zarządzającego drogą lub od jego pracowników. Przesłanki podjęcia takiej, a nie innej decyzji nie są określone w żadnym akcie prawnym. W efekcie zupełnie nie wiadomo, dlaczego na jednych skrzyżowaniach zawracanie jest dopuszczalne, a na innych – identycznie zorganizowanych – dopuszczalne nie jest.

W tym miejscu warto wskazać, że nie można wykluczyć, iż decyzje osób odpowiedzialnych za montaż sygnalizatorów, nie uwzględniają aktualnego brzmienia kluczowego przepisu. Wskazać bowiem należy, że w nieobowiązującym już Rozporządzeniu Ministrów Transportu i Gospodarki Morskiej oraz Spraw Wewnętrznych z dnia 11.01.1993 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz. U. Nr 32, poz. 145) kluczową dla niniejszej sprawy regulację normował § 20. Zgodnie z jego brzmieniem, jeśli na lewym skrajnym pasie umieszczony był znak „strzałka kierunkowa w lewo”, to dozwolone było zawracanie z takiego pasa, o ile nie zakazywał tego znak „zakaz zawracania”. Regulacja ta była zatem spójna z zapisami Konwencji i została zmieniona dopiero z chwilą wejścia w życie kolejnego rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych, co miało miejsce 01.07.1999 r. Reasumując, dopiero od 7,5 roku rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych zakazuje zawracania na skrzyżowaniu kierowanym sygnalizatorem S-3. Biorąc pod uwagę doświadczenie i przyzwyczajenia osób pracujących w instytucjach odpowiedzialnych we Wrocławiu za regulacje ruchem, nie byłoby zaskoczeniem, gdyby teza o braku świadomości zmiany w tym zakresie okazała się prawdziwa. Tym bardziej, że na identycznie zorganizowanych skrzyżowaniach, jak to, przez które przejeżdżałam, usytuowanych w innych punktach miasta, zakazy zawracania nie zostały wprowadzone (ruch jest kierowany na nich przez sygnalizator S-1).

Zawracanie z lewego skrajnego pasa ruchu

10 grudnia 2006

Policja we Wrocławiu pośrednio wymusiła na mnie zainteresowanie się tematem dopuszczalności zawracania samochodem na skrzyżowaniach, na których ruch kierowany jest sygnalizatorem kierunkowym S-3. Policjanci twierdzą, że w sytuacji, gdy kierunek ruchu ze skrajnego lewego pasa wskazywany jest przez znak P-8b (znak poziomy – strzałka kierunkowa do skręcania) lub przez znak F-11 (znak pionowy uzupełniający – kierunki na pasie ruchu) i równocześnie ruch kierowany jest przez sygnalizator kierunkowy S-3, to zawracanie na takim skrzyżowaniu jest zakazane. Nie można się z tym niestety nie zgodzić. Zgodnie z § 72 ust. 3 Rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31.07.2002 r. (Dz. U. Nr 170, poz. 1393) Umieszczona na znaku F-10 lub F-11 strzałka zezwalająca na skręcanie w lewo ze skrajnego lewego pasa ruchu oznacza także zezwolenie na zawracanie, chyba że jest to zabronione znakiem B-23 lub ruch jest kierowany sygnalizatorem S-3. To samo wynika z § 87 ust. 2, który dotyczy znaku P-8b. Teoretycznie można by więc na tym poprzestać i stan ten – choć wydaje się być absurdalnym – zaakceptować, gdyby nie konsekwencje płynące z naruszenia ww. przepisów. Policja uznaje bowiem, że zawrócenie na opisanym skrzyżowaniu jest wykroczeniem drogowym z art. 92 § 1 Kodeksu wykroczeń (Kw), zgodnie z którym kto nie stosuje się do znaku lub sygnału drogowego podlega karze grzywny albo karze nagany. W moim przekonaniu czyn taki nie może jednak stanowić wykroczenia. Już na pierwszy rzut oka widać bowiem, że nie sposób jest dokonać skazania za wykroczenie na podstawie samego art. 92 § 1 Kw, gdyż niezbędne do ustalenia czy znak został naruszony jest odwołanie się do przepisów regulujących znaczenie znaków drogowych. Bez takiego odwołania nie będzie możliwe ustalenie naruszenia znaku, bowiem kodeks wykroczeń nie określa ich znaczenia. Oznaczać to będzie konieczność sięgnięcia do przepisów cytowanego rozporządzenia, bowiem tylko one regulują zasady zawracania, w zaprezentowanej na wstępie sytuacji. Następstwem konieczności ustalenia znaczenia znaków na podstawie rozporządzenia jest problem czy regulacja taka jest zgodna z art. 42 ust. 1 Konstytucji RP. Przepis ten stanowi, że odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. Dla niniejszych rozważań istotne będzie zatem ustalenie, czy zawracanie na skrzyżowaniu, na którym ruch sterowany jest sygnalizatorem S-3 i które oznaczone jest znakami F-11 lub P-8b jest czynem zabronionym przez ustawę. Odpowiedź na to pytanie jest dla mnie oczywista. Czyn taki nie jest zabroniony przez ustawę, bowiem ustawa w żaden sposób nie określa zabronionego zachowania kierującego samochodem. Przepis art. 92 ust. 1 Kw jest przepisem odsyłającym do innych regulacji, które w tym konkretnym przypadku nieszczęśliwie znalazły się w rozporządzeniu. To rozporządzenie ustala bowiem, kiedy konkretne zachowanie się kierującego będzie uznane za zabronione, a jakie nie. Wystarczy bowiem powiedzieć, że na tym samym skrzyżowaniu obowiązywać będą różne zasady w zależności od tego czy sygnalizator S-3 jest włączony, czy nie jest. W oczywisty sposób widać zatem, że karalność zależeć będzie od warunku wprowadzonego przez ministrów rozporządzeniem. W efekcie do woli ministra zależeć będzie czy takie samo zachowanie będzie czy też nie będzie wykroczeniem. Dowodem na to jest fakt, że w Rozporządzeniu z dnia 11.01.1993 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych zawracanie na przedstawionym skrzyżowaniu było dopuszczalne. Wydaje się zatem, że byłoby zupełnie zasadne, by Trybunał Konstytucyjny miał okazję wypowiedzieć się czy art. 92 § 1 Kw w zakresie, w jakim do sprecyzowania znamion czynu zabronionego konieczne jest sięgnięcie do aktu prawnego niższego rzędu niż ustawa, w celu ustalenia znaczenia znaków drogowych jest zgodny z art. 42 ust. 1 Konstytucji RP. W moim przekonaniu taka zgodność nie zachodzi, gdyż nie ma żadnych przeciwwskazań, by takie regulacje były ustanawiane w ustawie. W szczególności dlatego, że znaczenie znaków drogowych nie zmienia się często i nie zależy od warunków gospodarczo-społecznych, na co dowodem jest to, że od 4 lat przedmiotowe rozporządzenie w sprawie znaków nie zostało ani razu zmienione.